Woda św. Ignacego wraz z modlitwą o szczęśliwy poród znajduje się w zakrystii.
Pokarm, który daje Bóg nie jest odpowiedzią na jakąś konkretną potrzebę człowieka, ani prowokację: "zasiadaliśmy nad garnkami mięsa", "co zdziałasz?", tylko na szemranie, które jest wywołane brakiem wiary. Izraelici mieli co jeść na pustyni, Żydzi widzieli mnóstwo znaków, które uczynił Jezus, ale ani jedni ani drudzy nie ufali Bogu. W tym co się działo nie widzieli Boga działającego w historii swojego ludu. Ojcowie na pustyni przypisywali sprawę pojawienia się manny Mojżeszowi, cuda dokonane przez Jezusa przypisywano Belzebubowi. Pokarm został dany dla nauczenia się Boga, nauczenia się życia w sprawiedliwości i prawdziwej świętości: odrzucenia próżnego myślenia, a odnowienia myśli duchem, rezygnacji z szemrania niewiary, a przyjęcia nowości wiary. Ta nowość wiary, to obwołanie Jezusa królem naszego życia. To związek z Ewangelią z poprzedniej niedzieli. Dopiero wtedy, kiedy ludzie się nasycili, przyszli obwołać Jezusa królem. Dlatego prawdziwy chleb z nieba, Eucharystia, jest niezbędnym pokarmem, dającym wiarę w Jezusa, który żyje i działa pośród swego ludu. Taka wiara nie żąda znaków i nie narzeka na braki. Pozwala żyć w świecie pełnym cudów i w obfitości. Jezu, dawaj mi zawsze tego chleba!
Dziś spróbujmy zwrócić uwagę na początek i koniec fragmentu Ewangelii, bo często we wprowadzeniu i zakończeniu znajdują się głębokie treści. Ludzie poszli za Jezusem, bo widzieli znaki. Poszli, choć zbliżała się Pascha, a wtedy, jako pobożni Żydzi, powinni być w domu i przygotowywać się do niej. Chłopiec oddał Jezusowi pięć chlebów i dwie ryby. Coś bezsensownego i wręcz beznadziejnego w takich okolicznościach. Ktoś przyniósł pierwociny - ubogi, więc ileż tego było? Wdowa z Sarepty ofiarowała nieznajomemu mały podpłomyk z resztki mąki. Widzę znaki, rozpoznaję Jezusa, idę za nim. Ofiarowuję Mu też różne rzeczy pobożne: modlitwę, post, jałmużnę, trudne sytuacje, cierpienie. To są jednak sprawy zewnętrzne, które łatwo oddać. Jednak w tym wszystkim nie ma mnie. Nie oddaję Mu siebie. Trzeba więc zrezygnować z zewnętrznych obchodów święta Paschy i ofiarować Jezusowi odrobinę siebie. Może wydawać się to beznadziejne. Jednak nie muszę się martwić, że to za mało, że nie warto. To co mam jest zupełnie wystarczające, żeby oddać Jezusowi, a On rozmnoży i obdzieli obficie i mnie, i pięć tysięcy innych osób. Aż do nasycenia i przesytu. To co oddaję Jezusowi jest dla Niego cenne, każda okruszyna. U Niego nic się nie marnuje! Oddaniem siebie jest przede wszystkim wiara w moc Bożego Słowa. Wiara w to, że Bóg działa ponad wszystkimi, we wszystkich i przez wszystkich. W takim razie też mogę dzielić chleb i ryby.. Odbierać je z rąk Jezusa, łamać i podawać dalej bez obawy, że zabraknie. Pozbyć się mentalności braku, a napełnić mentalnością obfitości można tylko przy Jezusie. Jako ludzie jesteśmy ograniczeni i odczuwamy braki. Nikt z nas nie jest workiem bez dna. Ludzkie zasoby dobroci, prawdy, piękna, miłości w końcu się wyczerpią. Te same wartości z ręki Boga nie wyczerpią się nigdy. One nie są tortem, z którego jeden dostanie większy, drugi mniejszy kawałek, a komuś zabraknie. Każdej osobie mogę powiedzieć, że ją kocham i nikomu nic nie ubędzie i nikt nie musi się czuć zagrożony czy zazdrosny. Panie Jezu, to czym dzielę się z innymi chcę brać od Ciebie. Dlatego będę sama jedna usuwać się na górę, na spotkanie z Bogiem żywym, nieskończonym Dawcą.
Trzeba zebrać się u Jezusa i opowiadać. O tym, co zdziałaliśmy, o naszych planach, zamierzeniach, pragnieniach. Trzeba zebrać się u Jezusa razem z małżonkiem, z rodziną, małą grupą, całą wspólnotą i opowiadać. Pokazać Jezusowi i braciom, siostrom całe nasze życie, a także przyjrzeć się życiu innych. Opowiedzieć wszystko... Jezusowi naprawdę można wszystko powiedzieć. To mówienie konfrontuje nasze wyobrażenia z rzeczywistością, ujawnia niewłaściwe myślenie, nietrafne plany i złe wybory, a także pokazuje to co dobre, właściwe i skuteczne. Porządkuje nasze życie! Panie Jezu, wiem, że lubisz słuchać moich opowieści, chcesz być zapraszany do słuchania, a kiedy robię Ci miejsce obok siebie, Ty otaczasz mnie swoją troską: wypocznij nieco...
Jezus przykazuje apostołom, aby nic ze sobą nie brali na drogę. Patrząc na listę rzeczy, których nie powinno się mieć, okazuje się, że przy głoszeniu królestwa Bożego najlepiej nie mieć nic, nawet najpotrzebniejszych rzeczy. Żeby móc wzywać do nawrócenia, trzeba za to koniecznie mieć JEDNĄ RZECZ - czyste serce. Wszystko inne jest zbędne. Ktoś mnie tego nauczył, bardzo praktycznie. Podzieliłam się z moją przyjaciółką, że zostałam wezwana do wysłuchania pewnej osoby i nazwania spraw po imieniu, i że będzie to dla mnie trudne. Odpowiedziała: Pomogę ci. Pójdę się jutro wyspowiadać. Bo to właśnie ono - czyste serce i nasza gotowość, niczym nie obciążona, stwarza przestrzeń do działania dla Pana Boga. To On jest sprawcą nawrócenia. Mam na to ostatnio mocne dowody!!!
Nabożeństwa:
Msze św. w niedziele:
1800 - Msza w sobotę wieczorem
800, 930, 1100 - dla dzieci, 1230, 1800, 1930 (od września do czerwca)
Msze św. w dni robocze:
700, 800, 1000 (od września do czerwca), 1800
Środa: 2000 - Msza akademicka (w ciągu roku akademickiego)
w I piątki m-ca - 1700 - dla dzieci (w roku szkolnym)
w wakacje w dni powszednie:
700, 800, 1800
Kancelaria czynna jest w:
W sprawach pilnych o każdej porze!
W Kancelarii Parafialnej m.in.: